A może by tak zmienić świat ???

sobota, 28 sierpnia 2010

Lekarstwo na wszelkie zło

Jak by tak wszyscy odpuścili sobie ten nabyty i sztuczny materializm to każdemu zaczęłoby żyć się znacznie lepiej. Jak wielkiego cudu do tego trzeba by się opamiętano?

jeśli ja nie chcę od nikogo pieniędzy to niech nikt ich nie chce ode mnie - to by nawet z logiki wynikało.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Pracy dla Donaty nie ma!


W naszym małym miasteczku nie ma pracy. Kobiety radzą sobie jak mogą, jedna zajmuje się dzieckiem, inna chorą na Alzheimera staruszką. Dostają za te posługi od 450 do góra 800 złotych. Mogą za te pieniądze wreszcie kupić jakiś drobiazg dla dziecka, a dla siebie skromny kosmetyk.
- Chłop ma lepiej, zawsze może na budowę iść, albo i do łopaty- mówią zgodnie przedstawicielki płci pięknej w naszym S.
Donata ma 28 lat, przepracowała rok w przedszkolu. Dostała tam etat zaraz po studiach, ale potem umowa jej wygasła. Od tej pory chwyta się różnych dorywczych zajęć. Głównie jest to mycie okien, albo opieka nad dzieckiem. Na kasjerkę do supermarketu nie ma szansy, ponieważ nikt nie chce absolwentki uniwersytetu. Dzisiaj nie poszłaby na studia. Wpierw staż pracy, potem studia zaoczne. Donata nie jest taka sprytna jak jej rówieśniczki, które porobiły kursy kosmetyczne i fryzjerskie. Ona nie ma do tego głowy. Umie za to czytać książki z okresu pozytywizmu, a jeżeli już ogląda telewizję to wyszukuje wyłącznie filmy kostiumowe. Czasem potrafi przywołać jakiś cytat Freuda, albo dopasować zachowanie swojego podopiecznego do teorii Fromma. Generalnie pracy jej to nie zapewni, a sama wydaje się być nadal w podobnej pozycji co jej ulubiona bohaterka, Justyna z „Nad Niemnem”. Wydaje się, że jest nie przydatna społeczeństwu. Nie jest dobrym rzemieślnikiem, ani przebiegłym kupcem. Bóg nie dał jej talentu do fryzjerstwa, ani końskich kopyt żeby mogła ciągnąć pług po polu. Donata jest zbędna społeczeństwu, tak jak te filmy kostiumowe, które puszczają w telewizji zwykle po północy. Ale kto dziś ogląda takie filmy?

sobota, 21 sierpnia 2010

Kurs zatrzymywania czasu.

30 min...

piątek, 20 sierpnia 2010

List pożegnalny

"Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię.
Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem.
Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie.
Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła.
Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią.
Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu,
odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę.
Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc, że nie warto się zakochać na starość.
Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości!
Dziecku przyprawiłbym skrzydła, ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie.
Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością lecz z zapomnieniem (opuszczeniem).
Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi...
Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę.
Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią, po raz pierwszy, palec swego ojca, trzyma się go już zawsze.
Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł.
Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żył.
Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz.
Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz.
Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę.
Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie.
Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", "dziękuję" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz.
Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne.
Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić.
Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni. Prześlij te słowa komu zechcesz.
Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo jak wczoraj.
I jeśli tego nie zrobisz nigdy, nic się nie stanie.
Teraz jest czas.
Pozdrawiam i życzę szczęścia!"

Gabriel Garcia Marquez

niedziela, 28 lutego 2010

Myśli zagubione w czasie.

My jako człowieki nie potrafimy poradzić sobie z prawidłowym określeniem tego czym jest czas. Przez to posługujemy się mylnym jego wyobrażeniem i do mierzenia czasu używamy zegarków. Otóż zegarki nie mierzą czasu. Zegarki wskazują coś tam, co po głębszej analizie nie ma wiekszego znaczenia. Czas prawidłowo składa się z trzech części : przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Człowiek posiada coś takiego jak umysł będący urządzeniem do określania czasu. Po chłopsku mówiąc umysł może myśleć w trzech płaszczyznach - przeszłości jako etapie przed narodzeniem, teraźniejszości jako chwili obecnej i przyszłości jako temu co nastąpi po śmierci. To co będzie jutro nie należy do przyszłości, gdyż JUTRO nie jest jego częścią. JUTRO jest niczym innym jak teraźniejszością, której doświadczać będziemy. Analogicznie WCZORAJ jest teraźniejszością, której doświadczaliśmy już i została ona zapisana w naszej pamięci. Cała sztuczka polega na tym by nie zagłębiać się zbytnio ani w to co było, ani w to co będzie. cała uwagę i energię należy poświeci w to co jest obecnie. Jaki mianowicie jest sens w myślenie o czym gdzie nas nie ma? nie ma szans na to by zmienić coś co już się stało i nie ma szans na to by wpłynąć na to czego jeszcze nie ma. Oczywiście można próbować przewidywać to co będzie gdy jest się zdanym na ślepy swój los. Ale zamiast przewidywać można to po prostu tworzyć na bieżąco.

Etykiety: ,

piątek, 6 marca 2009

Precz z in vitro !!!


Człowiek nie ma prawa ingerować w sztuczne sposoby zapoczątkowywania życia. roślinki i zwierzaczki hodowlane ok - może sobie hodować na różne naturalne dostępne sposoby, ale nie może ingerować w nie genetycznie ani uczestniczyć w sztucznym zapłodnieniu organizmów złożonych. to doprowadzi do wielkiej katastrofy. teorię na ten temat można przedstawić następująco:

jeśli założymy, że życie trwało na ziemi od kilku miliardów lat i nie stworzył tego nikt w 7 dni z gliny i nadmanganianu potasu to na podstawie nie tak nowych już niesamowitych odkryć amerykańskich naukowców dopatrzyć sie można, że te całe życie zapisane jest w tym śmiesznym DNA. tylko ze jak amerykańscy naukowcy coś odkrywają to nie zastanawiają sie po co to jest i w jakim celu zostało to stworzone tylko bardziej zastanawia ich skąd to przybyło. to tak na skróty : dr Dan Winter twierdzi że człowiek nie ma prawa ingerować w strukturę kodu genetycznego DNA. a na tej podstawie o której opowiada doskonale ją wyjaśniając np na zamieszczonym video http://www.youtube.com/watch?v=ptpcf5TV3wQ
ja stwierdzam że człowiek nie może ingerować w tworzenia nowych kodów genetycznych których natura sama w sobie by stworzyć nie mogła. jeżeli coś w naturze nie może sie naturalnie połączyć to na pewno natura ma na to jakieś wytłumaczenie idące na naszą korzyść. I chce to zrobić po swojemu w naturalny sposób w jaki robi to od miliardów lat. a teraz człowiek chce bawić sie w wielkiego zasranego pana boga. i udowodniać niewiadomo komu(założyć można, że samemu sobie,) że znacznie lepiej zrozumiał tajemną wiedzę niż to sie innym wydaje i pokaże że to on potrafi tworzyć coś co nigdy nie miało prawa sie w naturalny sposób stworzyć. jeśli natura ma jakiś genialny plan i po to dała człowiekowi najsilniejszą broń by móc powoli i żmudnie realizować swoje dzieło to głupi człowiek zadowolony jak dziecko ze dostał zabawkę zaczął strzelać ją na oślep i nie patrzy na zniszczenia jakie robi bo wydaje mu sie ze to wszystko do niego należy. Otóż nie należy. i nie wolno ingerować w coś co nie jest Twoje. i nie wolno udoskonalać czegoś na siłę by potem powiedzieć "ups... ja nie wiedziałem" działa to dobrze od miliardów lat wiec nie pchaj człowieku głupi tam swoich łap i nie zmieniaj na oślep czegoś czego nawet umysłem nie jesteś w stanie objąć. zapładniając in vitro - czyli tak gdzie powstaje z zapłodnienia coś co naturalnie nie mogło by powstać zrozum że zaburzasz tym porządek i odchodzisz od tego co jest naprawdę w życiu ważne.natura wie co dobre i wie co złe. i zawsze robiła tak by było dobrze. a to co złe to zawsze niszczyła.wiec nie rób czegoś co jest z samej definicji złe z naturalnym systemem rozrodczym. zamiast dopuszczać in vitro dopuść lepiej aborcję - więcej tym dobrego dla swiata zrobisz niż głupim in vitro i łączeniem na oślep czegoś na czym sie w ogóle nie znasz

Etykiety:

niedziela, 1 lutego 2009

Ludzkość jest zahipnotyzowana. Polega to na pewnej formie psychicznego uśpienia. Jest ono tak głębokie, że większość ludzi w ogóle nie zdaje sobie z niego sprawy. Niektórzy nawet twierdzą, że są nie tylko całkowicie przebudzeni, ale także "wolni"


Wewnętrzne przebudzenie

Colin p. Sisson





Był sobie mnich, który stal się sławny dzięki swym uzdrawiającym zdolnościom. Jego sława rozeszła się po całym państwie. Pewien uczony usłyszał o mnichu i postanowił pobierać u niego nauki. Chciał zrobić dobre wrażenie na mistrzu, by ten zgodził się przyjąć go na swego ucznia. Przez godzinę opowiadał o swoich osiągnięciach, marzeniach i aspiracjach. Mnich nie przerywał, pozwalał przybyszowi mówić. Wkrótce podano na stół zwyczajową zieloną herbatę. Mnich wziął czajniczek i zaczął nalewać herbatę do filiżanki swego gościa. Nadal ją lał, mimo iż filiżanka była już pełna. Herbata rozlała się na stół, a potem na podłogę. Poruszony tym gość zapytał wreszcie mnicha, co robi. Ten spojrzał na niego łagodnie i rzekł:
– Opowiedziałeś mi wszystko o sobie i rzeczywiście wiele zrobiłeś i wiele wiesz. Ale chcę, żebyś wrócił tam, skąd przyszedłeś. Oducz się wszystkiego, czego się nauczyłeś, i potem wróć do mnie, bo tylko wtedy mogę clę czegoś nauczyć. Albowiem jedynie pustą filiżankę można napełnić.



to tak do przemyślenia...